Artur Hajzer in Memoriam (28.VI.1962r - 7.VII.2013r)
- Szczegóły
- Utworzono: wtorek, 06, sierpień 2013 21:23
Celem tej krótkiej notki jest przedstawienie, a właściwie utrwalenie szerszej publiczności sylwetkę Artura Hajzera – himalaisty, człowieka który z powodzeniem działał w biznesie
(co nie wszystkim intensywnie działającym himalaistom w latach 80 się udało), a także społecznika twórcy programu Polskiego Himalaizmu Zimowego.
Artur urodził się 28 czerwca 1962 roku. Do wspinania trafił poprzez katowickie HKT – Harcerski Klub Taternicki. Kurs skałkowy ukończył dość wcześnie bo w wieku 14 lat, mając 16 lat był już po kursie taternickim.
Koniec lat 70' na Hali Gąsienicowej od lewej Jerzy Szadziński, Jerzy Gorgoń, siedzi Artur Hajzer.
Fot. udostępniona dzięki Jerzemu Szadzińskiemu.
W tamtych latach wspinacze musieli przejść przez wszystkie szczeble drabinki – skałki, Tatry, no i dalej w Świat. W Tatrach Artur wspinał się po poważnych ścianach, przechodził drogi m.in. na Kazalnicy, Ganku czy też Mięguszu. W tym opracowaniu z premedytacją nie będę przedstawiał szczegółowego wykazu przejść, ponieważ chciałbym przedstawić całe życie Artura nie pisząc przy tym książki :).
Obóz klubowy KW Katowice w 1979
pierwszy rząd od lewej: Jurek Niesler, Paweł Mrówczyński, Ilona Bodera Myśliwiec
drugi rząd: Piotr Bańczyk, Artur Hajzer, Darek Porada, Michał Musioł
W 1982 roku pojawił się w górach wysokich – chyba właśnie w tej dziedzinie stał się najbardziej rozpoznawalny szerokiej publiczności, także tam odnosił największe sukcesy w swojej górskiej działalności. Na początku zdobył sześciotysięcznik Gaurishanka-Go w Nepalu. W 1983 Tiricz Mir - wysoki siedmiotysięcznik w Hindukuszu. Później przyszedł czas na sukcesy w górach najwyższych. W 1986 r w jesieni padło Manaslu – podczas wyprawy pod kierownictwem Jurka Kukuczki. Jak wspomina Artur w Taterniku z 1987 roku celem wyprawy było jak najszybsze uporanie się z górą i skierowanie się na Annapurnę by dokonać drugiego wejścia w tym samym sezonie – tu wyraźnie widać już „żyłkę sportowca” u Hajzera – nie interesowała go zwykła turystyka himalajska.
od lewej Ignacy Walek Nendza, Jurek Niesler, Artur Hajzer i Darek Porada
Fot. z arch. D.Porada
Atak wschodnią granią nie powiódł się, ale po zejściu do bazy, udało się wejść na szczyt razem z Jurkiem Kukuczką 10 listopada. Później padła rzeczona Annapurna – było to pierwsze zimowe wejście na ten szczyt – partnerem był również Kukuczka. Po trudnej i wyczerpującej wspinaczce stanęli na szczycie 3 lutego 1987 roku. Jesienią 1987 weszli nową drogą – zachodnią granią pokonując przy tym skalne trudności IV-V na Shisha Pangmę, dla Jerzego Kukuczki był to 14 ośmiotysięcznik. Artur próbował również zdobyć południową Lhotse – ścianę która w tamtych czasach stanowiła naprawdę ambitny cel – niestety 3 próby nie przyniosły powodzenia.
od lewej Ignacy Walek Nendza, Jurek Niesler, Artur Hajzer i Darek Porada
Fof: Wiesław Lipiński
Lata 80- te to również czas „robót wysokościowych” to tam można było zarobić w krótkim czasie spore jak na polskie warunki kwoty, które umożliwiały finansowanie wypraw. Na jednej z takich robót, Artur nabawił się ksywki „żółwik” nie do końca ze swojej winy – ogólnie wydaje mi się, że był z niej nie co mniej dumny niż z bardziej znanego „słonia” :). W 1989 roku nastąpił przełomowy moment, w lawinie pod Everestem ginie czołówka polskiego Himalaizmu. Artur był głównym organizatorem bezprecedensowej akcji ratunkowej w dziejach Himalajów. Lawinę przeżył tylko Marciniak, jak sam wspomina miał wybite zęby, połamane żebra, reszta zginęła albo w lawinie albo tuż po. Cudem dotarł do namiotu na przełęczy, niestety zgubił okulary lodowcowe i prawie oślepły przygotował jakieś jedzenie oraz połączył się bazą. Po wielu dramatycznych zwrotach akcji, Artur dotarł od strony chińskiej i uratował Marciniaka.
Od lewej Artur Hajzer i Jerzy Kukuczka - po pierwszym zimowym zdobyciu ośmiotysięcznika Annapurna w 1987 roku / źródło fot: interia.pl
Napisałem wcześniej, że był to przełomowy moment, do tego doszła śmierć Jurka Kukuczki w tym samym roku i to prawdopodobnie przelało czarę goryczy, Artur rzucił góry wysokie i zajął się biznesem. Działał w branży outdoorowej, najpierw Alpinus, później działający do dziś prężnie HIMountain. Artur był członkiem kapituły nagrody „Jedynka”, młodszym czytelnikom przypominam, iż nie zawsze miała ona pejoratywny wydźwięk ;) .
W 2005 roku wrócił w góry wysokie, poszedł z marszu, wprost zza biurka można powiedzieć, skończyło się złamaną nogą pod Broad Peakiem i ratunkiem ze strony Piotra Pustelnika. Po tym wypadku Artur już na poważnie przygotowywał się do gór wysokich, biegał, ćwiczył, dobrze się odżywiał. Całą tą filozofię treningu i przygotowania kontynuował później w programie, którego był założycielem i głównym prowadzącym – Polski Himalaizm Zimowy. Program ma na celu (używam czasu teraźniejszego ponieważ ma być kontynuowany) zasypywać lukę pokoleniową jaka powstała po tragedii pod Everestem, a młodymi zdolnymi wspinaczami, abyśmy znów mogli w Himalajach odgrywać większą rolę niż tylko uprawiać turystykę himalajską – czy to się uda czas pokaże.
W międzyczasie o Hajzerze, spora część kraju usłyszała w TVN24 jak spadł z lawiną w okolicy Ciemniaka w 2008 – już po szczęśliwym zakończeniu było śmieszno, docinki o nieśmiertelności, szczęściu bądź pechu w zależności od punktu widzenia.
Artur Hajzer podczas akcji ratunkowej pod Ciemniakiem / fot: wspinanie.pl
Prywatnie Artur miał żonę Izabelę, dwóch synów Filipa i Jakuba, słuchał bluesa, dobrze grał w szachy i pokera – wspomina jego serdeczny przyjaciel Robert Szymczak. Wszyscy, którzy go prywatnie znali podkreślają, że był dobrym człowiekiem, dobrym organizatorem czy to w pracy czy podczas wypraw, takim właśnie Go zapamiętajmy.
Artur został na zawsze w swoich ukochanych górach, za wolą rodziny został pochowany w szczelinie pod Gasherbrumem 1.
Autor: Łukasz Zioła



Komentarze
you can watch me live for free, my nickname is Anemonalove ,
here is my photo:
https://3.bp.blogspot.com/-u5pGYuGNsSo/WVixiO8RBUI/AAAAAAAAAFA/JWa2LHHFI2AkHParQa3fwwHhVijolmq8QCLcBGAs/s1600/hottest%2Bwebcam%2Bgirl%2B-%2BAnemonalove.jpg
minut na załadowanie...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.